Czytelnicze podsumowanie stycznia


 
©instagram.com/renegades_

Minął pierwszy miesiąc nowego roku, a ja z jeszcze większą motywacją, głodna ,,bazgrania" i z umysłem pełnym kolejnych koncepcji, wracam po raz wtóry, by wyrzucić z siebie parę przemyśleń. Tym, którzy bloga znają i kiedyś już mieli okazję coś tutaj czytać: dzięki za pamięć i za zainteresowanie, natomiast tym, którzy dopiero wpadli chcę przekazać tylko, że będę się starać, by nie była to jednorazowa wizyta. Cóż, witanie się za każdym razem od nowa i przeżywanie tego jako kolejny powrót być może od dawna jest już w blogowaniu passé, ale kto pseudopisarzowi zabroni.


Teraz krótki moment na zarys planu, za którego nie ręczę, aczkolwiek bardzo wierzę w jego motywującą siłę. Będą comiesięczne podsumowania - czytelnicze, filmowe oraz muzyczne. Będą recenzje i teksty na tematy wszelakie jak to już bywało na tym blogu wcześniej, a także różne listy najlepszych rzeczy. Oprócz tego w przygotowaniu od dłuższego czasu są dwa nowe projekty z czego jeden będę tworzyć we współpracy z kimś jeszcze, ale na razie to tyle, co chcę zdradzić na ten temat.
Nie rozwodząc się już przesadnie nad sprawami różnej wagi, przechodzę do meritum dzisiejszego wpisu, czyli podsumowania czytelniczego stycznia.

1. "The Girl With The Dragon Tattoo" Stieg Larsson


Jeśli chodzi o czytanie, rok 2017 zaczęłam wracając do powieści, która przez długi czas jawiła się w moich wspomnieniach jako gorsza od filmu. Opowiada ona historię dziennikarza finansowego i wydawcy magazynu Millenium, Mikaela Blomkvista, który w wyniku intrygi zostaje wrobiony w manipulowanie informacjami na temat firmy jednego z najbogatszych mieszkańców Szwecji. Blomkvist zostaje skazany na kilka miesięcy aresztu. Jednocześnie poznajemy postać tytułowej dziewczyny z tatuażem, czyli Lisbeth Salander. Nieco aspołecznej, jednak jednocześnie niesamowicie intrygującej researcherki, która w swoich działaniach nierzadko przekracza granicę prawa. Henrik Vanger, starzejący się biznesmen zleca Salander zebranie informacji na temat Blomvista, po czym zatrudnia go, by przeprowadził śledztwo skupiające się na odnalezieniu jego bratanicy, której szuka obsesyjnie odkąd zaginęła w 1966 roku. Jednak, w tej książce nic nie jest oczywiste. Mężczyzna zatrudnia Mikaela mówiąc mu jednocześnie, że nie oczekuje wykonania zadania, a reszta jego rodziny mieszkająca w sąsiedztwie ma wierzyć, że zajmuje się on pisaniem po prostu jego biografii. Pełno skomplikowanych wątków i przede wszystkim bohaterowie - nie sposób przejść obojętnie obok takiej historii.
Polskie wydanie, które czytałam kilka lat wcześniej bardzo mnie rozczarowało, jednak chciałam dać książce jeszcze jedną szansę. Kiedy trafiłam na okazję kupienia całej trylogii w języku angielskim pomyślałam, że warto zaryzykować. Czytam dużo literatury anglojęzycznej, jednak z reguły staram się, by były to książki oryginalnie wydane w Anglii, Stanach Zjednoczonych lub w Australii, jednak tym razem postanowiłam odejść od reguły, gdyż rzecz jasna oryginał tej powieści powstał w języku szwedzkim. Mogę podsumować to tak, że miałam dobre przeczucie i ta wersja pierwszego tomu trylogii Millenium niesamowicie mnie wciągnęła i spowodowała, że już niedługo sięgnę po drugi tom serii, w który dotąd nie miałam okazji się zgłębić. Tłumacz w tej edycji spisał się doskonale, a dobór słów zdecydowanie przemawia do mnie bardziej niż język literacki w wersji polskiej. Poczułam wreszcie niesamowity klimat tej powieści, która idealnie wypełniła moje wieczory i późne popołudnia pierwszych dni Nowego Roku. Niewątpliwie, nastrój ten pogłębiła zimowa aura za oknem, którą widziałam za każdym razem, gdy odrywałam się na chwilę od lektury. Uwielbiam obu głównych bohaterów za niesamowitą złożoność ich charakteru, a autora za to, że kreując postaci nie ograniczył się do usprawiedliwiania ich ani tym bardziej tworzenia modelowych bohaterów literackich. Wręcz przeciwnie, stworzył postaci pełne wad, które niejednokrotnie nie mogą się pogodzić z własnymi błędami. Pojawiają się tutaj także postaci, które przez większość fabuły budzą odrazę, a jednak w pewnym momencie dają się poznać od innej, bardzo ,,ludzkiej" strony. Czytając tę książkę wielokrotnie zdarzało mi się po pewnym czasie szukać psychologicznych powodów ukształtowania chorobliwego, destrukcyjnego charakteru występujących tutaj osób. Najbardziej znanym i analizowanym przykładem jaki przychodzi na myśl jest tutaj rzecz jasna Lisbeth Salander, jednak w dużym stopniu moje zainteresowanie wywołała również postać Martina Vangera. Szokująca, brutalna i intrygująca. Niesamowita historia. Wspaniała książka.

5/5

2. ,,Mapa i Terytorium" Michel Houellebecq 



Druga lektura minionego miesiąca była moim pierwszym spotkaniem z prozą Michela Houellebecqa tego francuskiego pisarza. Już zarys fabuły wywołał u mnie niemałe zaciekawienie. Zabieg literacki, którym posłużył się w swoim tekście twórca wydawał się od początku niezwykle intrygujący i właściwie to on zdecydował o fakcie zakupu tej książki, już kilka lat temu nie wiedząc wcześniej o niej właściwie nic. Książka traktuje o artyście malarzu imieniem Jed Martin, który poszukuje swojej drogi w sztuce. Szukając inspiracji postanawia niejako cofnąć się do swojej dawnej pasji, którą zaszczepił mu jego dziadek i zająć się fotografią. Przykładowe otwarcie mapy powoduje, że Jed doznaje olśnienia artystycznego i decyduje się uczynić z tego temat swoich fotografii. Dzieła zyskują rozgłos, a debiutujący Martin nagle zaczyna być na językach wszystkich znaczących osób Paryża. Zgubiwszy, jednak zapał do pracy i jednocześnie do życia, po rozstaniu z kobietą, dla której nie umiał zostawić swojego kraju i codzienności, postanawia wrócić do malarstwa. Jed Martin nie ma już w sobie tyle młodzieńczej pasji, co przed laty, ale jego sława pozwala mu na współpracę z kolejną galerią, która w ciemno proponuje mu wystawienie jego dzieł na co artysta z braku innych planów godzi się dość niechętnie. Wstęp do katalogu promującej wystawę jego obrazów ma przygotować znany francuski pisarz - Michel Houellebecq. Autor powieści ,,Mapa i terytorium" przedstawia samego siebie jako bohatera własnej książki, pogrążonego w depresji alkoholika, który z trudem pisze, a każdy dzień stara się bardziej przetrwać niż przeżyć. Książka jest niechybnie zaskakująca i w wielu momentach interesująca. Niestety, od początku do pewnego momentu, była bardzo nudna, ciężka, przytłaczająca i nie mogłam się w nią wgryźć. Miałam wątpliwości, czy nie odłożyć jej na półkę na rzecz czegoś innego, jednak dałam szansę, przemęczyłam się trochę i potem było już dużo lepiej. Fabuła się rozwija i z czasem zaczęło mnie co raz bardziej ciekawić, co będzie działo się dalej. Wątek relacji Jeda z ojcem i stopniowo ewoluujące dysksusje pomiędzy nimi, a także przemyślenia dotyczące relacji z kobietami, młodości, wyboru ścieżek życiowych to chyba najlepsze momenty tej powieści. Mimo awangardowego motywu wprowadzenia samego siebie Houellebecq, jednak nie wniósł tym niczego niesamowitego do fabuły. Właściwie to jego postać bardzo mnie męczyła i moim zdaniem jest to bardzo źle wykorzystany potencjał - tego bohatera nie tylko nie da się polubić, ale nawet nie chce się go zrozumieć. Mimo, że nie odczuwam specjalnej fascynacji twórczością Houellebecqa po lekturze ,,Mapy i terytorium" to wiem, że w przyszłości na pewno siegnę po inną pozycję tego autora i dam jeszcze szansę jego prozie.

3 / 5 

3. ,,Lapidarium" Ryszard Kapuściński


Reportaże są moim ulubionym gatunkiem literackim, a Ryszard Kapuściński jest twórcą, którego książki jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Uwielbiam jego naturalistyczny styl i to jak wiele jest w stanie przekazać w każdym zdaniu, które kreśli na kartach swoich tekstów. ,,Lapidarium" jest zbiorem jego notatek, w których opisuje lata 80. odnosząc się do wielu wątków. Wychodząc od wielu sytuacji, których był świadkiem przedstawia nam świat tamtych lat nie komentując lecz opisując i jedynie sugerując nam własny osąd. W tej książce uwielbiam nie tylko brzmienie języka, sposób podejścia do tematu, niebanalnie wtrącone opinie, ale też urywki zdań mówiące niekiedy więcej niż złożone wypowiedzi, czy rytmikę samego tekstu, który czyta się po prostu bardzo dobrze. Piąte spotkanie z twórczością Kapuścińskiego zaliczam do naprawdę udanych i nie mogę się już doczekać następnego.

5/5

4. "The Philosophy of Andy Warhol" Andy Warhol


Ta książka mnie zaskoczyła i prawdopodobnie to jedna z tych najbardziej nietypowych pozycji na literackiej liście mojego życia. Już sam powód wyboru akurat tej pozycji z dorobku tego artysty jest nieco kuriozalny albowiem spodobała mi się okładka (bo pewnie pije czarną kawę, w dodatku czarno-białe zdjęcie, no i krawat, generalnie niezły klimat). Tutaj możemy zapoznać się ze sposobem myślenia jednego z największych twórców wszechczasów lub też z tym jak chciał, żebyśmy myśleli, że myśli. Wprowadzenie postaci B jest kapitalnym chwytem i przy całej swej prostocie niesamowicie zdaje egzamin. Każdy rozdział książki to odrębny temat. Żeby nie spoilerować powiem tylko, że bardzo polecam zapoznanie się z rozdziałem o sprzątaniu. Generalnie, polecam "The Philosophy of Andy Warhol". Ciekawe bardzo. Głównie dla tych, co uwielbiają Warhola, bo jak ktoś nie czuje jego dzieł i oczekuje, że po lekturze zrozumie jego myślenie to raczej na pewno się rozczaruje.

4,5 / 5

5. ,,Lekcje mediolańskie" Tadeusz Kantor


Ta niewielka książeczka jest zbiorem teorii związanych z teatrem i pracą aktora będących pokłosiem  wykładów i pracy Tadeusza Kantora z grupą włoskich studentów w roku 1989. Co ciekawe, w oryginale tekst został wydany w języku włoskim oraz francuskim. Niezwykle inspirująca pozycja, pełna niesamowitej wiedzy i intrygujących przemyśleń bedących jednocześnie manifestem twórcy, który nierzadko wykrawa poza granice teatru i ,,wychodzi" do ludzi. Dodatkową ciekawostką, pełną intrygujących znaczeń i niezwykle wymowną sa liczne szkice i rysunki autora. 

4/5 

6. ,,Detroit 1763" Aleksander Sudak


Ostatnimi czasy, korzystając z naprawdę dużej biblioteczki historycznej mojego ojca nadrabiam zaległości związane z historią Stanów Zjednoczonych. Nigdy wcześniej nie słyszałam o wojnie Pontiaka ani ogólnie rzecz biorąc o tej postaci. Zaczęłam odkrywać nieznaną mi wcześniej, kolonialną historię USA, zwyczaje żyjących wówczas na terenach kraju Indianach oraz ich rozterki w wyborze komu być posłusznym - Anglikom, czy Francuzom. Książka przekazuje dużo podręcznikowej wiedzy w całkiem przystępny sposób. Podaje powody, dla których Pontiak sprzeciwił się obu krajom, które podbiwszy forty na terenie różnych stanów, nie okazywały Indianom szacunku, okazując względem nich co raz więcej ignorancji, czy wręcz nienawiści. Autor analizuje dlaczego pozostali wodzowie plemion poszli za Pontiakiem i przyłączyli się do wojny. Polecam tym, których nieco głębiej interesuje amerykańska historia lub dzieje Indian.

3/5

Książka stycznia: "The Girl With The Dragon Tattoo" Stieg Larsson

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego jak mi się zaczął 2017 rok pod względem literackim i nie tylko. Pisząc tego posta jestem też za lekturą ,,Poskromienia złośnicy" Williama Shakespeara, a także na dniach skończę "The Secret Life of Bees' Sue Monk Kidd, ale o tych książkach więcej w kolejnym podsumowaniu. 

Niedługo post skupiony na styczniowej muzyce. Filmowo, niestety było źle, jednak niebawem także pojawi się jedna recenzja w tych klimatach.

* Wszystkie obrazki prezentujące okładki książek pobrane z internetu, nie należą do mnie.


Komentarze

Popularne posty