Szimon Peres ,,Liczą się tylko wielkie marzenia. Odwaga, wyobraźnia i budowa nowoczesnego Izraela"

 ,,Wciąż pamiętam tamten doniosły moment, tę pierwszą pomarańczę. Moi rodzice zabrali mnie do domu swoich przyjaciół, gdzie zgromadziła się już duża grupa ludzi. Przybył młody mężczyzna, który niedawno wrócił z Ziemi Izraela, i raczył tłum wspaniałymi opowieściami o odległej krainie. Mówił o wiecznie świecącym słońcu i egzotycznej kulturze, o pustyniach z owocującymi drzewami, o twardych, silnych i opalonych Żydach, którzy samodzielnie zarówno pracowali, jak i walczyli. Gdy skończył odwrócił się i podniósł znajdującą się za nim skrzynkę, aby mogli ją zobaczyć wszyscy zebrani." *

Książka Szimona Peresa to autobiografia, jednak bardzo specyficzna. Jest ona napisana przystępnym, ładnym językiem, skupiona na historycznych wydarzeniach, kluczowych dla powstania i rozwoju państwa Izrael. Specyficzna jest z uwagi na swój ton. Nie sposób nie wyczuć nieco egzaltowanego podejścia autora do samego siebie, a to wielu czytelnikom może przeszkadzać. Natomiast uważam, że tę pozycję warto czytać jako zapis historyczny związany niekoniecznie z konkretną postacią, ale z krajem i ludźmi. Szimon Peres niechybnie był świadkiem fascynujących procesów i działań. 

Peres, wspomina o swoim dzieciństwie w polskiej wsi Wiszniew, gdzie urodził się w 1923 roku. Opisuje swoją pierwszą styczność z Autonomią Palestyńską i proces zasiewania się w nim syjonistycznych przekonań. Gdy był dzieckiem, w jego domu wiele dyskutowano o Theodorze Herzlu, który był pierwszym propagatorem przekonań o tym, że przyszłość Żydów zależy od powstania ich państwa. Peres od początku był zafascynowany, gdy wreszcie odwiedził ziemię, która kiedyś miała stać się jego krajem. Mówi w swojej książce o powołaniu, które poczuł i o pozytywnym nastawieniu ojca na jego chęć nauki i życia w kibucu. Jego ojciec wyjechał, gdy Szimon był małym chłopcem. Przez wiele lat przygotowywał się, by móc sprowadzić do siebie swoją rodzinę. Ukochany dziadek Peresa, jednak zdecydował się zostać, gdy nadszedł czas wyjazdu. Podobno powiedział mu wtedy, by nikt nie przestał być Żydem. Kilka lat później, gdy naziści zaatakowali Wiszniew, dziadek Peresa schował się w synagodze, która została podpalona. Zginął wówczas z grupą innych mieszkańców ubrany w tałes i recytując modlitwę używaną w trakcie celebracji Jom Kippur. Na Peresa zatem od dzieciństwa działała religijność w rodzinie, natomiast także odmienne do niej podejście. Autor wspomina tutaj także o sytuacji odwrotnej, gdy jego ojciec zaskoczył go brakiem pobożności. 

Szimon Peres pracował na rzecz powstania Państwa Izrael właściwie przez całe życie. Naturalnym było, więc dla niego zaangażowanie się w politykę. Działał przez wiele lat razem z Dawidem Ben Gurionem, który później został pierwszym prezydentem nowego kraju. Gdy został wybrany do Knesetu, a później na przestrzeni lat wybrany na wiele różnych stanowisk w tym na ministra obrony wielokrotnie musiał podejmować ciężkie decyzje. 

Do jednego ze swych największych sukcesów, Peres zalicza operację Entebbe. 27 czerwca 1976 lot z Tel Awiwu do Francji został porwany przez arabskich zamachowców z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny oraz przywódców niemieckiej organizacji terrorystycznej Komórki Rewolucyjne. Samolot został porwany i docelowo wylądował na największym lotnisku Ugandy - w miejscowości Entebbe. Warunkiem wypuszczenia zakładników było uwolnienie przez Izrael czterdziestu palestyńskich bojowników. W wyniku decyzji podjętych przez Peresa, udało się uratować wszystkich poza jedną kobietą, która w trakcie porwania musiała być przewieziona do szpitala, gdzie została zabita przez terrorystów. 

Książka jest bardzo ciekawa z punktu widzenia historycznego, napisana bardzo przystępnym językiem, który jednak czasem potrafi męczyć, gdy autor zbyt dużo uwagi poświęca prezentowaniu własnego ego. Jednakże, tak naprawdę nie sposób mu się dziwić czytając o jego sukcesach i osiągnięciach.

Wspomina też o swojej wielkiej porażce, czyli budowie elektrowni jądrowej w Dimonie. Sprawa długo była trzymana w tajemnicy mimo tego, że Amerykanie byli świadomi sytuacji. Po wycieku informacji, Izrael stwierdził, że jest to budynek fabryki włókienniczej. Peres poświęca historii cały rozdział, jednak robi to dyplomatycznie i pozostawia wiele niedopowiedzeń. Podobno został wybudowany reaktor, elektrownia nie powstała, a autor ucina historię gorzkim przyznaniem się do porażki. Mimo wszystko, stara się przewrotnie przekuć efekt w sukces w innym kontekście. Czasami ciężko było przez takie zabiegi stwierdzić, czy Peres postrzega coś jako błąd, czy osiągnięcie.

Mogę polecić lekturę tej książki osobom zainteresowanym historią Izraela, syjonizmu, czy po prostu judaizmu. Uważam jednak, że jest to trochę zmarnowany potencjał. Wiedza i doświadczenia Szimona Peresa są na pewno rozległe dlatego z chęcią przeczytałabym jakąś obszerniejszą książkę traktującą tylko o Izraelu zamiast tej krótkiej autobiografii - ciekawej aczkolwiek nie w każdym miejscu.


Ogólna ocena (w bartesach**)   / 5

Najlepszy aspekt: wątki z historii Izraela, przystępny i ładny język 
Najsłabszy aspekt: niejednoznaczny sposób narracji autora, jeśli chodzi o podejście do samego siebie, niewykorzystany potencjał (lepiej czytałoby się cegłę o historii Izraela autorstwa Szimona Peresa niż jego autobiografię)

_

*S. Peres, Liczą się tylko wielkie marzenia. Odwaga, wyobraźnia i budowa nowoczesnego Izraela, przeł. E. Skowrońska, A. Skowroński, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2020, s. 18
**autorska skala oceniania książek pod względem przyjemności z lektury; nie oceniam tutaj stricte jakości tekstu, a personalne wrażenia z przyswajania książki, inspirowana The Pleasure of The Text Rolanda Barthesa i jego teorią przyjemności czytania

Komentarze

Popularne posty