OLGA TOKARCZUK ,,OPOWIADANIA BIZARNE"

 


Moja historia z literaturą Tokarczuk jest nieco nietypowa. Wiele lat temu zabrałam się za ,,Prawieka i inne czasy", które z racji omawiania w szkole miała na półce moja młodsza siostra Kabuka. Niestety, lektura była nużąca, nieciekawa i na długo zraziłam mnie do polskiej noblistki. Od dawna miałam, jednak ochotę na ,,Księgi Jakubowe". Książka ogromna, póki co stwierdzam to tylko na podstawie objętości i kosztowna, więc był to plan czytelniczy spychany na bok. Sprawę zmienił mój przyjaciel (sic!) Jakub, który niespodziewanie podarował mi ,,Księgi.."podkreślając, że jego matka bardzo poleca. Szczęśliwa z prezentu nabrałam jeszcze większej chęci do twórczości Tokarczuk, jednak stwierdziłam, że podejdę do niej ostrożnie. Przeczytałam najpierw ,,Biegunów". Niesamowicie się zdziwiłam, bowiem książka trafiła na listę najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w 2020 roku. Dalej, jednak rozmiary ,,Ksiąg Jakubowych" przerażają mnie w jakimś stopniu. Stąd zaopatrzyłam się jeszcze w ,,Opowiadania bizarne" oraz ,,E.E.". Zabrałam się najpierw za opisywane tutaj opowiadania. Niestety, lektura nie przemówiła do mnie.

Zgodnie z tym, co można wyczytać na odwrocie książki, przymiotnik ,,bizarny" wziął się od angielskiego słowa "bizarre", czyli ,,dziwaczny". Jest to niechybnie prawda. Opowiadania są pokręcone, często urwane, niezbyt zrozumiałe. Pierwsze kilka z nich były dla mnie ciekawe, to znaczy konstrukcyjnie zaintrygowały mnie do dalszej lektury. Tak jak przy ,,Biegunach", styl pisania Tokarczuk sprawiał mi przyjemność. Natomiast, temat i fabuła samych opowiadań w ogóle mnie nie wciągnęła, nie zaangażowałam się w nie. Nie bez kozery jest za pewne fakt, że raczej za opowiadaniami nie przepadam. Jeśli już czytam beletrystykę - a ogólnie przepadam bardziej za literaturą non-fiction - to potrzebuję się wciągnąć, zaintrygować, zaangażować w historię, czy przykładowo dostrzec jej symbolikę (lub czuć w niej swoją). Przy opowiadaniach, które są na ogół krótkie zwykle bardzo o to ciężko. Na ogół zatem nie sięgam do tej formy chyba, że napisze w niej twórca, który mnie interesuje lub są na temat, który mnie pasjonuje. Dodatkowo, widziałam już recenzje pasjonatów Tokarczuk, którzy twierdzili, że ta książka jest jej najsłabszą. Wymagań dużych zatem nie miałam aczkolwiek gdzieś tam myślałam, że może tym razem krótka forma do mnie przemówi. Nie udało się.

Co zawiniło? Tematyka na pewno. Czyli kwestia bardzo osobista, zależy od gustu. Chociaż w sumie nawet o streszczenie tematów bez odkrywania zbyt dużej dawki treści jest bardzo trudno. Nie wiem o czym była ta książka, pamiętam tylko ostatnie, dzisiaj przeczytane przeze mnie opowiadania i to też niedokładnie. Jeśli komuś przeszkadzają urwane wątki i zakończenia ,,pozornie" bez sensu to też się rozczaruje. Dla mnie nie było to złe, przynajmniej z początku, ale potem się męczyłam. 

Nawet przy pisaniu tej recenzji mam pewien problem. Recenzowanie opowiadań jest swoistego rodzaju wyzwaniem. Powinnam pewnie zreferować fabuły, chociaż tych najbardziej do mnie przemawiających, omówić moje wrażenia, odczucia. Aczkolwiek, nie wiem co tutaj opisywać. Fabuł nie pamiętam, żadne opowiadanie nie zostało we mnie na dłużej. Może poza jednym, pod koniec zbioru. Jest ono o starszej wykładowczyni akademickiej, która przyjeżdża do Szwajcarii, do jakiegoś zakonu, by przeprowadzić badania naukowe. Natomiast, czytałam je dzisiaj, więc możliwe, że jest po prostu świeże.

Jeden solidny walor książki - nieoczywistość.

Ogółem niestety rozczarowanie. Natomiast dalej będę czytać Tokarczuk. Nie wiem tylko jeszcze, czy porwę się teraz wreszcie na ,,Księgi Jakubowe" od Jakuba, czy też dam pierwszeństwo czekającej na półce ,,E.E.".

Komentarze

Popularne posty