Scholastique Mukasonga ,,Maria Panna Nilu"



Scholastique Mukasonga, urodzona 1956 roku w Rwandzie pisarka pokazała mi zupełnie inny sposób pisania o Tutsi i Hutu. Na temat ludobójstwa z 1994 czytałam dotąd tylko literaturę non-fiction. Mam za sobą lekturę trylogii Jeana Hatzfelda, w której autor w precyzyjny i tragicznie obrazowy sposób opisuje wioski Nyamata i N'tarama oddając głos ocalałym, a także oprawcom. Czwartą książkę o Rwandzie poświęca nowemu pokoleniu, które żyje z piętnem rodziców. Teksty Hatzfelda są ciężkie, surowe, fascynujące. Wymagają przerw, przemyślenia, oddechu. U Scholastique Mukasonga jest inaczej. 

,,Maria Panna Nilu" opowiada historię uczennic elitarnego liceum w Nyomimombe. Są lata 70., żeńska szkoła, do której chodzą Virginia, Weronika, Godelive i ich koleżanki jest uważane za najlepsze w kraju, chodzą do niego córki bogatych mieszkańców i dyplomatów. Placówka cieszy się sympatią królowej Belgii, a uczęszczanie do niej przepełnione jest codziennym rygorem. Weronika i Virginia każdego dnia muszą też zmagać się z nienawiścią koleżanek, ponieważ nie należą do plemienia Hutu. Na każdym kroku są obrażane i wyszydzane.

Nienawiść między plemionami to nie jedyna negatywna energia, która jest tutaj propagowana. Młode dziewczynki są regularnie informowane o tym jaka jest ich rola jako kobiet. Dobrą szkołę mają skończyć tylko po to, by wyjść dobrze za mąż za bogatego dyplomatę. Dostają polecenie kupienia białych prześcieradeł i uszycia do nich sznurków. Kiedy zaczynają miesiączkować, wmawia się im, że jest to kara za grzech biblijnej pierwszej kobiety i przypomnienie o tym, że są nikim. 

Osoby, które sprawują nad nimi bezpośrednią pieczę - siostra przełożona i ojciec Hermenegild to postaci bardzo toksyczne. Wierzą bardzo w swoją otwartość i postępowość, chwalą się tym, że będą wśród liceów w Afryce najlepsi, że są najbliżej Boga, a jednocześnie, gdy przybywa francuski nauczyciel obdarzony długimi włosami, długo walczą z nim, z ambasadorem, z kim się da o to, by mężczyzna pozbył się gorszącego aspektu. Ojciec Hermenegild wykorzystuje uczennice. Pod pretekstem nagród za dobre sprawowanie, wzywa je do siebie, ubiera w sukienki i za różne korzyści materialne pozwala sobie na wszystko. Gdy uczennice mają za zadanie udekorować pokoje i dostają od nauczyciela kolorowe magazyny z Europy, z który wycinają różne postaci do powieszenia, siostra przełożona rekwiruje większość ,,demonicznych" obrazów. Ojciec Hermenegild zostawia sobie zdjęcia Brigitte Bardot. 

Umysły uczennic liceum są zatem napełniane negatywnymi myślami z różnych stron, wielokrotnie same nie wiedzą one dlaczego powtarzają pewne zasłyszane zdania (,,ojciec tak mówi", ,,tata mówi, że trzeba"). 
Postaci pojawiające się w książce są tylko lekko zarysowane, nie mamy wielu szczegółów na ich temat, jednak nie przeszkadza to w tym, by wciągnąć się w opowieść. 

Koło liceum stoi wielki pomnik maryjny nazywany przez mieszkańców wioski Marią Panną Nilu. Wszyscy ze szkoły są z niego bardzo dumni i przychodzą się tam modlić. Irracjonalny czyn jednej z uczennic i tego pokłosie jest moim zdaniem próbą zrozumienia, znalezienia konkretnego powodu, jakiejś bezpośredniej przyczyny ludobójstwa. Zgodnie z tym, co pisał Jean Hatzfeld, niejednokrotnie cytując ocalałych świadków, członków obu plemion, nie było konkretnego wytłumaczenia. Nic poza czystą nienawiścią, co wydaje się wręcz niemożliwe przy olbrzymiej skali na jaką przebiegła ta tragedia. Należy zwrócić uwagę, że Mukasonga pisze o sytuacji w latach 70., czyli na ponad dwadzieścia lat przed momentem kulminacyjnym. Negatywne emocje musiały narastać i nawarstwiać się przez wiele lat.

Powieść liczy niewiele ponad trzysta stron. Czyta się ją bardzo szybko i dobrze. Nie jest przytłaczająca, pewnie za sprawą stylu autorki i sposobu prowadzenia narracji. Ciekawa odmiana od ciężkiej literatury faktu. Książkę polecam, jednak niekoniecznie osobom, które nic nie wiedzą na temat Tutsi i Hutu, ponieważ ciężko tutaj o szczegółowe informacje. Oczywiście, pojawiają się, jednak są bardziej częścią fabuły, w które mogą się rozmyć dlatego proponuję najpierw zapoznać się dokładniej z faktami, a dopiero potem zabierać się za ,,Marię Pannę z Nilu". Do twórczości Scholastique Mukasonga na pewno jeszcze wrócę.


 


Komentarze

Popularne posty